Lokalizacja językowa szkoleń e-learningowych. O czym warto pamiętać?
Jaka jest różnica między tłumaczeniem a lokalizacją językową? Oczywiście ogromna, zarówno jeśli chodzi o wysiłek włożony w realizację przedsięwzięcia i późniejszy odbiór.
Lokalizacja językowa wymaga od nas nie tylko przełożenia tekstu na dany język, ale dostosowania go do odbiorcy tak, jakby treści były przekazane oryginalnie w rodzimym języku danej osoby. Oznacza to dopasowanie szkolenia nie tylko językowo, ale również kulturowo, biorąc pod uwagę wszelkie różnice między odbiorcami.
Jak się do tego przygotować?
Istnieje kilka kluczowych elementów, o których należy pamiętać przygotowując się do lokalizacji językowej szkolenia e-learningowego. Podobnie jak przy zwykłym tłumaczeniu, dobrze jest wziąć pod uwagę kwestie User Experience i zadbać, żeby język brzmiał naturalnie i przyjaźnie dla odbiorcy.
Kim jest odbiorca?
Najważniejszym punktem każdego kursu e-learningowego jest końcowy odbiorca, a więc i w przypadku lokalizacji języka ważne jest, żeby przeprowadzić nawet podstawowe badanie potrzeb. Przede wszystkim należy ustalić, czy odbiorca języka będzie jego rodzimym użytkownikiem. Jeśli nie, to na jakim poziomie będzie jego znajomość języka.
W przypadku rodzimego użytkownika języka, będziemy chcieli mu zapewnić doświadczenie jak najbardziej naturalne, w zależności od charakteru szkolenia, korzystając z bardziej lub mniej wyrafinowanego języka, posługując się popularnymi zwrotami, idiomami, żargonem czy nawet slangiem.
Jeśli lokujemy język w kursie dla osób, które posługują się językiem docelowym jako nierodzimym, ważne by użytkownicy dokładnie zrozumieli przekaz szkolenia i czuli się komfortowo podczas jego przechodzenia. W takiej sytuacji efektywniejsza będzie rezygnacja ze skomplikowanej albo potocznej mowy.
Idiomy, przysłowia i inne problemy językowe…
W dalszej części analizy lokalizacji warto się skupić na tym, czego unikać. Po pierwsze, kwestia zwrotów i idiomów. Istnieją zwroty zupełnie przetłumaczalne jeden do jednego w języku docelowym, ale będące archaiczną lub wyjątkowo niepopularną ich wersją. Ważne też, by zwroty i frazy, które umieszczamy w szkoleniu faktycznie oddawały przekaz. Śmiało można z nich zrezygnować, kiedy nie zabrzmią naturalnie albo dodać popularny zwrot pasujący do sytuacji, nawet jeśli oryginalnie się tam nie znajdował.
Czy to obraźliwe?
Niezwykle istotnym punktem w tym przypadku będzie weryfikacja treści i dostosowanie tego co piszemy do norm panujących w danym regionie. Należy unikać treści obraźliwych, niepoprawnych politycznie lub mogących wywołać dyskomfort w regionie. W szkoleniu e-learningowym może się to obrazować np. poprzez zmianę sytuacji (np. kupowanie szynki na bliskim wschodzie warto zmienić na inny produkt), symboli (występują różnice w odbiorze w zależności od religii czy historii regionu, symbole wschodu mogą być inaczej rozumiane na zachodzie) czy dialogów (warto pamiętać, że są tematy nienadające się do ogólnej rozmowy w danych regionach).
Czy to jest inkluzywne?
Uczymy się skuteczniej, jeżeli identyfikujemy się z elementami szkolenia, co może dotyczyć tematu, ale również historii, przewodnika czy części wizualnej. Przykładowo, w szkoleniu e-learningowym lokowanym w innym języku konieczne mogą być zmiany postaci czy nawet całych wydarzeń
Najlepiej, żeby użytkownik mógł identyfikować się z postaciami przedstawionymi w szkoleniu. Bohaterowie czy przewodnicy szkolenia powinni reprezentować grupę etniczną charakterystyczną dla regionu, w którym lokalizujemy szkolenie. W sytuacji, kiedy szkolenie e-learningowe publikowane jest międzynarodowo, bez stricte określonej grupy docelowej, dobrze jest pamiętać o inkluzywności. Wzrastająca świadomość sprawiła, że inkluzywność stała się ważnym czynnikiem wpływającym chociażby na wizerunek organizacji. Warto o tym pamiętać i używać zwrotów neutralnych płciowo i niekojarzących się stereotypowo. Trzeba się zastanowić, jak językowo można sformułować kontrowersyjne tematy tak, żeby nikt nie poczuł się urażony.
Czy to jest potrzebne?
Lokalizacja językowa może obnażyć aspekty szkolenia, które wymagają większych zmian, bo nie są dostosowane do danego miejsca czy języka.
Przykładowo feminatywy, które są szeroko dyskutowane w języku polskim nie stanowią tematu debaty w języku angielskim, gdyż w większości nie występują, a osoby posługujące się angielskim celować będą raczej w język zupełnie neutralny płciowo, który z kolei w języku polskim nie jest popularny i trudny do osiągnięcia.
Innym przykładem może być kwestia obsługi klienta. Dynamika relacji interpersonalnych może różnić się w zależności od części świata, np. w Polsce wolimy w sytuacjach podpisywania umów bardziej biznesowy i formalny ton, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych ludzie są bardziej otwarci i mogliby odczytać takie zachowanie jako wycofane i chłodne.
Jeszcze innym przykładem jest użycie zwrotów takich jak Pan/Pani. Na naszym rodzimym gruncie jest to jak najbardziej naturalne i oddziela stosunki prywatne od oficjalnych, ale w wielu językach jest to niepotrzebna, a wręcz dziwna formalność.
Kto, gdzie, kiedy i jak?
Pracując nad lokalizacją języka warto zrobić krok w tył i zweryfikować, czy wszystko brzmi naturalnie i przede wszystkim czy jest zrozumiałe. Imiona i nazwy własne mogą być ważnym punktem w pracy tłumacza szkoleniowego. Z jednej strony imię nie powinno stanowić problemu, jeśli jest proste co najwyżej może brzmieć dziwnie. Jeśli jednak nazwiemy swojego bohatera Krzysztof i kurczowo będziemy się tego trzymać, to może okazać się, że w niektórych rejonach niepotrzebnie komplikujemy odbiór użytkowników.
Warto też pamiętać, że nazwy państw, miast czy sławnych miejsc mają swoje odpowiedniki w danym języku i żeby nie wprowadzać nikogo w błąd dobrze jest wziąć to pod uwagę. Co więcej, zapisy niektórych rzeczy mogą mieć odmienne formy. Przykładowo, adres, który, w zależności od rejonu, może zaczynać się nazwą ulicy lub numerem – dlatego warto pamiętać o zwyczajach panujących w danym miejscu.
Daty również mogą powodować nie lada kłopot. Tydzień zaczyna się zwyczajowo niedzielą czy poniedziałkiem? Polak odpowie: poniedziałkiem, to przecież początek tygodnia, pierwszy dzień pracy. Amerykanin czy Japończyk jednak przyjmą inny dzień za pierwszy, a mianowicie – niedzielę! Jeśli kiedyś zastanawialiście się, czemu wiele urządzeń i programów ma kalendarze zaczynające się niedzielą a kończące sobotą, to właśnie poznaliście odpowiedź. Warto o tym pamiętać dokonując lokalizacji językowej.
A jak zapłacimy? I gdzie? Złotówkami w Biedronce czy funtami w Tesco? Dostosowanie środka płatniczego może być czymś, co łatwo pominąć, a co w niektórych przypadkach może wprowadzić ogromne zamieszanie. Zmiana środka płatniczego może wpłynąć na inną interpretację wartości. Podając chociażby przykłady czy interpretując historię warto zwrócić uwagę na to, jak ta aranżacja ma się do rzeczywistości odbiorcy. Amerykanin pójdzie do Walmartu, Brytyjczyk do Tesco a Polak do Biedronki i każda z tych osób pewnie zrobiłaby inne zakupy.
Spóźnienie pociągu to problem, który nie dotyka Japończyków, a w Singapurze nikt nie będzie kupował gumy do żucia. Może to brzmieć jak niuanse, ale właśnie dbałość o szczegóły sprawi, że możemy dokonać udanej lokalizacji językowej.
W przypadku szkoleń na rynki międzynarodowe warto pomyśleć o jak najbardziej uniwersalnych schematach. Można unikać nazw własnych i wybrać najbardziej popularne waluty jak dolar amerykański czy euro.
Jak najefektywniej lokalizować języki w szkoleniach e-learningowych?
Przy tak dużym i skomplikowanym przedsięwzięciu warto wziąć sobie do serca kilka dobrych praktyk, które ułatwią pracę.
Po pierwsze, efektywne zdefiniowanie grupy docelowej to klucz do sukcesu. Musimy wiedzieć, czy to szkolenie będzie kierowane do wielu krajów czy do jednego i czy odbiorcy to rodzimi użytkownicy języka. Warto pamiętać, że angielski czy hiszpański (a także inne) mogą mieć rodzimych użytkowników z wielu krajów, gdzie panują inne zwyczaje bądź popularne są inne marki.
Kiedy już ustaliliśmy, kto jest naszym odbiorcą, musimy tego odbiorcę jak najlepiej zrozumieć. To jest czas na zbadanie potrzeb naszej grupy docelowej, ale także dogłębna analiza czego unikać, co może być obraźliwe, a co w ogóle ma lub nie ma zastosowania w danym regionie. Jeśli jest to grupa międzynarodowa, trzeba pamiętać, żeby zachować neutralność i inkluzywność, a także zadbać o bycie jak najbardziej zrozumiałym dla odbiorcy.
Może zdarzyć się sytuacja, że część treści będzie zbędna lub będzie musiała zostać zupełnie zmieniona.
Kolejnym ważnym punktem będzie dostosowanie ogólne szkolenia do lokalizacji. Chociaż mówimy tu o lokalizacji językowej, warto zadbać o część UX i UI włączając w to warstwę wizualną, jeśli to możliwe. Jeśli korzystamy z postaci i dostosowujemy je do realiów panujących w danym regionie, najmądrzej byłoby dostosować warstwę wizualną do takiej sytuacji, żeby szkolenie nie wyglądało nienaturalnie.
Najistotniejszym wydaje się być nastawienie lokalizacji językowej na użytkownika końcowego i jego potrzeby, a cały proces dokładnie przemyśleć i zaplanować.