Pozytywne nastawienie wybrało 20% zapytanych. Większość z nas odczuwa pewien dyskomfort, myśląc o coraz szybciej rozwijającej się technologii. Ekscytacja pomieszana jest z lękiem: Czy nadążę? Czy nie stracę pracy na rzecz robotów? Czy utrzymam się do emerytury na stanowisku, na którym czuję się pewnie i komfortowo?

Prognozy mówią o zmianach

Niepewność jest uzasadniona. Według raportu „Future Work Skills 2030” 70% z nas wykonuje dziś zawód, który co prawda za 10 lat nadal będzie istniał, ale znacząco zmieni się sposób jego wykonywania. 20% istniejących obecnie prac o charakterze „mechanicznym” zostanie zastąpiona przez roboty. Raport „Pracownik przyszłości” opublikowany przez wspomniany infuture.institute prognozuje natomiast, że do 2030 roku może zniknąć 47% istniejących obecnie zawodów. Czy jest się czego bać?

Nie na aucie, ale obok

Niekoniecznie. Technologia nie zamierza nas wyautować, ale na pewno wymagać będzie współpracy i bycia na bieżąco. Być może roboty przejmą wiele z prac, które do tej pory wykonywali ludzie. Jednocześnie bardziej widoczne staną się obszary, w których roboty nas nie zastąpią. Obszary te wymagać będą coraz sprawniejszego zagospodarowania. Badania pokazują, że chodzi tu głównie o umiejętności miękkie.

Umiejętności przed dyplomem

„Będąc świetnym programistą, dostaniesz pracę w 2018 r. Ale żeby utrzymać się do 2030 r., potrzeba jest więcej, i to miękkich umiejętności.” – twierdzi Amar Kuman z Harvard Business School.

Badania i raporty prognozujące, jakie umiejętności przydadzą nam się w przyszłości na rynku pracy, już od ponad dekady podkreślają rosnącą wagę umiejętności miękkich. Postępująca automatyzacja, dynamiczny rozwój technologii, sztucznej inteligencji, mobilność, cyfryzacja… to wszystko tworzy nowe oczekiwania wobec pracowników. Bardziej niż dyplomy ceni się dziś inteligencję emocjonalną (na pierwszym miejscu pożądanych kompetencji w Raporcie Future Skills 2020 (Institute of the Future), zdolność uczenia siebie i innych (pierwsze miejsce w raporcie „Future of skills. Employment in 2030”), umiejętność współdziałaniakompleksowego rozwiązywania problemówmyślenie adaptacyjneefektywną komunikację czy kreatywność.

Nie znaczy to oczywiście, że dyplom czy staż pracy przestają się liczyć. Ale liczą się – i to widzimy na rynku pracy już teraz – mniej.

Edukacja przed wyzwaniem

Szkoły jeszcze nie do końca nadążają za tym wyzwaniem. Ciągle przywiązani jesteśmy do tradycyjnych sposobów uczenia, kładących nacisk na podawanie wiedzy, zapamiętywanie i testowanie. Podobnie konstruowane są szkolenia dla dorosłych.

Patrząc w przyszłość, w której większość naszych dzieci wykonywać będzie zawody, które jeszcze dzisiaj nie istnieją, a my sami będziemy musieli adaptować się do ciągłych zmian, uczyć nowych rzeczy i współpracować – nie tylko szkoły, ale też duże organizacje powinny wziąć pod lupę obszary umiejętności miękkich i stworzyć takie programy oraz strategie szkoleniowe dla swoich pracowników, które będą je uwzględniać i wzmacniać.

Umiejętności miękkich można się bowiem uczyć. I trzeba się uczyć: według Raportu DELab opracowanego przez UW, popyt na kompetencje miękkie wzrośnie do 2030 roku o 22%.

Większe oczekiwania pracowników

Najlepsi pracownicy wyczuwają ten trend i otwarcie oczekują od swoich pracodawców wsparcia w obszarze zawodowego rozwoju, także pod kątem umiejętności miękkich. Duże organizacje już widzą, że wysoka pensja nie jest bezdyskusyjną metodą zatrzymania najlepszych: coraz bardziej liczy się szerokie wsparcie szkoleniowe. Pracownicy zostają na dłużej w organizacjach nastawionych na kulturę uczenia się, pielęgnujących ideę lifelong learning, wspierających ich w poszerzaniu kompetencji i byciu na bieżąco.

Biblioteka szkoleń wiedzowych może im nie wystarczać. Warto dziś przeanalizować, na które umiejętności i kompetencje wzrasta zapotrzebowanie, jakie obszary wymagają wsparcia i zaplanować strategię szkoleniową, która się o nie zatroszczy. Jest sporo do wygrania.

Udostępnij ten artykuł