Kasia odpowiada za organizację szkoleń w dużej korporacji. Znajduje trenerów, miejsca, w których szkolenia mają się odbywać, przygotowuje agendę, rejestruje uczestników. Jeśli szkolenia odbywają się w siedzibie firmy, organizuje catering, jeśli wiążą się z wyjazdem – szuka także noclegów. Żongluje przy tym kosztami i oczekiwaniami, nierzadko upuszczając którąś z piłeczek – zwłaszcza w sytuacjach, gdy budżet z trudem się dopina. Reaguje na setki awaryjnych sytuacji związanych z niedyspozycją trenera, koniecznością zmiany miejsca, zbyt późnym rejestrowaniem się uczestników, rezygnacjami, wymaganiami dietetycznymi, a nawet kulturowymi…

Szkolenia stacjonarne – czy na pewno na podium?

W tak skomplikowanym pod względem logistycznym procesie mało jest miejsca na indywidualne potrzeby szkoleniowe. Pracownicy, którzy zazwyczaj niechętnie odrywają się na długo od obowiązków, a wielogodzinne szkolenia uznają za nużące, muszą dostosować się do napiętych grafików trenerów – im z kolei bardziej opłaca się zamknąć temat w kilku lub nawet kilkunastu godzinach intensywnej sesji, po której mogą spakować swoje prezentacje i wyruszyć dalej. Regularne, ale za to krótkie szkolenia, pozwalające na refleksję i wdrożenie informacji? Nie w takim układzie.

Układ ten, mimo wszystko, ma wielu zwolenników. Argumentują oni, że spotkanie z trenerem, możliwość zadawania pytań, integracja w grupie są najlepszymi, a więc wartymi swych kosztów sposobami na wzrost wiedzy i kompetencji pracowników. Owszem, mogą być, ale gwarancji żadnej nie ma. Kasia analizuje także ankiety poszkoleniowe, a te nie zawsze mają formę laurek. Uczestnicy narzekają na zbyt duże grupy, średnie kompetencje dydaktyczne trenerów, przerost teorii, kiepskie warunki lokalowe, a czasem nawet stratę czasu – bywa, że już na początku kilkudniowego szkolenia odkrywają jego mniejszą niż zakładali przydatność.

Alternatywą szkolenia online

Nic dziwnego, że przełożeni Kasi coraz częściej stawiają na e-learningową alternatywę. Skoro da się osiągnąć podobne, a często nawet lepsze rezultaty, rezygnując z ogromnego i bardzo kosztownego przedsięwzięcia, które w dodatku musi być nieustannie organizowane na nowo, decyzje takie nie budzą zdziwienia. Już 90% pracowników dużych organizacji ma dostęp do szkoleń online. Płyną w ich stronę szkoleniowe budżety, rośnie liczba stosowanych narzędzi, rozwijają się platformy i programy szkoleniowe. Czy prócz wybijającego się argumentu dotyczącego oszczędności czasu i pieniędzy, e-learning wygrywa tutaj czymś jeszcze? Owszem, wygrywa.

E-learning się wybija

Wyobraźmy sobie Jacka, przedstawiciela handlowego dużej firmy farmaceutycznej, który większość swojego czasu pracy spędza w podróżach. Ma dużą wiedzę i doświadczenie, jeśli znajduje jakąś lukę – łatwo potrafi ją uzupełnić, aktywnie szukając potrzebnych mu informacji. Wyobraźmy sobie, że zamiast wysyłać go na trzydniowe szkolenie, Kasia przypisuje mu ścieżkę szkoleń online, z którymi może zapoznać się w dowolnej chwili i dowolnym miejscu. Szkolenia są krótkie, można je także uruchomić na telefonie. Zbudowane zostały zgodnie z filozofią mikrolearningu, dobrze służącemu bardziej doświadczonym pracownikom. Czasem mają więc formę video, czasem prezentacji, czasem ćwiczenia. Zostały zaprojektowane pod potrzeby grupy docelowej, w której znajduje się Jacek, pokazują tylko te treści, które są dla niego istotne, rozwiązują jego problemy. Czy to nie brzmi zachęcająco?

Wyobraźmy sobie też Lucynę, która rozpoczyna pracę w dużej korporacji. Pierwszy miesiąc to głównie onboarding, składający się z licznych spotkań i wielogodzinnych, obowiązkowych szkoleń. Załóżmy, że część tych szkoleń Lucyna może znaleźć po zalogowaniu się na platformie. Przechodzi przez nie w swoim tempie, wracając do informacji, które ją interesują i przeskakując te, które już zna. Jeśli szkolenia są dobrze zaprojektowane, Lucyna ma dostęp do przykładów, ćwiczeń, dodatkowych załączników. I jeśli potrzebuje przerwy, to po prostu ją sobie robi, nie czekając na decyzję trenera lub całej grupy. Czy takie rozwiązanie nie ułatwi jej początków w firmie?

Duże i średnie organizacje sięgają po e-learning, myśląc głównie o wygodzie pracowników i finansowych oszczędnościach. Te ostatnie są bezdyskusyjne: nawet jeśli produkcja konkretnego szkolenia jest droga, inwestycja zwraca się już po przeszkoleniu kilkunastu osób. A przecież z jednego dobrego szkolenia może skorzystać przez lata tysiące pracowników! To nie wszystko. E-learning to także różnorodność narzędzi i form: gry, drzewa decyzyjne, pigułki wiedzy, filmy video, animacje, podcasty, prezentacje… Doświadczony projektant szkoleń wie, które wybrać i jaką wypełnić je treścią, by najlepiej zrealizować potrzeby użytkowników i cele biznesowe organizacji. Warto sprawdzić, polecamy.

Udostępnij ten artykuł